11.12.06

Magiczne Żarcie

Pięknie.
Świetliście i kolorowo.
W szybach ustrojonych wystaw sklepowych przewija się obraz setek umęczonych twarzy na minutę. Każda z nich wytrzeszcza oczy szukając dobrych cen, wytęża wyobraźnię celując w kierunku odpowiedniego prezentu, wyciska z pamięci wspomnienia: "co to było? czego to on potrzebował? co by się jej mogło przydać?" Za ladami i przy kasach siedzą ci, którym praca odebrała możliwość wzięcia udziału w przedświątecznych obrzędach. Musi im wystarczyć ceremonia pod tytułem "Biegiem! Wszystko Na Ostatnią Chwilę". Wydają się pogodzeni ze swoim losem. Przecież ktoś musi sprzedawać, by kupować mógł ktoś...
Za pare dni wszystko ucichnie, zaś kupujący wraz ze sprzedającymi usiądą przy wspólnych stołach by przeżywać wspólnie te magiczne dni. Oj tak, magii będzie jak zwykle pod dostatkiem: magiczna roślina ustrojona małymi świecidełkami, magiczny wafelek bez smaku, magiczne dźwięki monotonnych, niezbyt zrozumiałych piosenek, magiczna gwiazda na niebie, tu i ówdzie magiczna flaszka alkoholu, i wreszcie iście magiczna liczba talerzy z magicznym żarciem.
Nie, nie zapomniałem o prezentach. Nie mógłbym. Zbyt dobrze pamiętam, że na najmłodszych uczestników przedsięwzięcia magia oddziaływuje najsilniej właśnie poprzez prezenty. A czy Tradycja mogłaby przetrwać, gdyby te głupie dzieci, które nie są w stanie zrozumieć prawdziwego celu obchodzenia świąt, nie były od małego odpowiednio wychowywane? Gdyby w świętach nie widziały nic poza bezmyślną gonitwą z koszykami pełnymi produktów, samobójczymi kredytami konsumpcyjnymi, tysiącami nachalnych reklam i absurdalną skalą nerwowej domowej gastronomii?
Ja też wątpię.

Smacznego!

Brak komentarzy: